niedziela, 31 maja 2009

Gdy parametry zabijają zdrowy rozsądek...

Po wpisie na temat kart jeden z kolegów dopatrzył się w nim nieścisłości dotyczących pojemności karty dla lustrzanek. "8 GB to lekka przesada..." Zacząłem tłumaczyć, że jeżeli ktoś korzysta z RAW-ów itd. Odpowiedź była dosadna "Rawmasturbtorzy...". Początkowo nie zgadzałem się z tą opinią ale po wejściu na forum Fotopolis.pl i przeczytaniu jednego z wątków nt. Olympusa zmieniłem zdanie. Stwierdzam, że w każdej branży znajdą się ludzie, którym parametry przysłaniają użytkowość, którzy hołubią sprzęt dla niego samego, a każdego kto pozwoli sobie na inne zdanie zmieszają z błotem.

Linux vs. Windows
PC vs. konsola (dawniej Amiga lub Mac choć w tym drugim przypadku animozje trwają chyba do dzisiaj)
MP3 vs. CD/DVD
DVD vs. HDV
Canon vs. Nikon
itp.

To tylko niektóre z potencjalnych pól walki różnej maści "zwolenników". Potrafię zrozumieć merytoryczna dyskusję i wskazywanie na konkretne parametry ale gdy w ogniu wymiany poglądów zaczynamy zapominać powodu dyskusji to chyba czas powiedzieć STOP. Każde urządzenie/program/wstaw co chcesz powstało w celu ułatwienia życia określonej grupie ludzi. Jeżeli ja nie dostrzegam takich ułatwień nie oznacza to, że pomysł jest zły totalnie. On po porostu jest zły dla mnie, co wcale nie oznacza, że jest zły dla użytkownika X. Jak to ma się do naszego życia?
Przestańmy przykładać tak dużą wagę do parametrów. Zacznijmy zadawać sobie pytanie: Czy ten parametr jest dla mnie faktycznie istotny?
Cóż z tego, że aparat będzie posiadał miliony funkcji jeżeli nie skorzystam w pełni nawet z 10%? Cóż z tego, że mój komputer będzie szybszy o 2s przy stracie jeżeli system operacyjny komputera będzie dla mnie dodatkowym obciążeniem?

Oczywiście wszystkiego można się nauczyć - tylko czy aby na pewno mamy czas na naukę WSZYSTKIEGO? Czy mając 2 lewe ręce do prac remontowych nie nauczę się kłaść gładzi? Pewnie bym się nauczył ale czas, który to pochłonie i pieniądze, które przy okazji stracę spowodują, że ta nauka będzie nieopłacalna.

Wracając do RAW-ów. Fajnie, że są. Super, że można z nich skorzystać tyle tylko, że 90% użytkowników tego nie robi. Szkoda im na to czasu i pieniędzy (wydatek chociażby na karty pamięci o wyższej pojemności, że o oprogramowaniu do ich obsługi nie wspomnę). Tak Adalbercie miałeś i masz rację ;) ale z drugiej strony pozostaje te 10%, które chce z RAW-ów skorzystać. Chwała im za to. Tylko niech nie przekonują mnie na siłę, że muszę mieć aparat robiący zdjęcia w RAW bo inaczej nie będę miał dobrych zdjęć. Na moje potrzeby wystarcza mi mój Samsung - choć może czasem mógłby pracować lepiej... ale dla 1 na 100 zdjęć nie wiem czy jestem skłonny wyłożyć 3500 zł :/ Może czas na połażenie wreszcie trochę z Samsungiem po mieście?

4 komentarze:

  1. Ja się mieszczę w tych 10%, jednak nie jestem "rawo-filem" - nie korzystam non-stop z RAWów. Nie korzystam, bo po prostu stwierdzę, że wystarczą mi foty w JPG albo ogarnia mnie lenistwo, więc mi się nie chce później wywoływać RAWów.

    Nie wiem dlaczego, ale na formach widzę "potępienie" dla aparatów Olympus (zarówno kompaktów, hybryd jak i E-Systemu - lustrzanek). Nie wiem dlaczego Oleńki są nielubiane, nawet w świecie DSLRów... Jednak bardzo mi to nie przeszkadza: mi Oleńki odpowiadają i będę z nich korzystał. Zresztą gdybym kupował lustrzankę, to w 90% stawiałbym na E-System... Hehe. -> To tak dla ciekawostki.

    OdpowiedzUsuń
  2. kto choć raz używal "prawdziwego" aparatu ten po wzięciu Olka powie - nie dziekuję. więc swojego rodzaju, jak to ujołes, "potępienie", drogi przedmówco czy tez przedkomentatorze, może wynikac z jakości zdjęc czy tez wygody obsługi w/w systemu, w porównaniu z bardziej klasycznymi systemami.
    a co do rawofilów czy tez inaczej ujętych miłośników tej formy zapisu informacji. to prosze bardzo-wolna droga, różni ludzie różne potrzeby, tylko dlaczego Ci w/w zapaleńcy za wzelką cene, z natarczywością godna menela chcącego pod sklepem wyłudzic papierosa i 2 pln na kaca, manifestują potencjalną wyższośc RAWów i neguja wszystko co RAWem nie jest tępiąc przy tym wszystkich ktorzy RAWów nie używają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojtku chyba lekko przesadzasz "kto choć raz [...]". Bardziej odpowiednim komentarzem byłoby tu chyba późniejsze stwierdzenie: różni ludzie, różne potrzeby... Jak doskonale wiesz produkt powstaje ze względu na zapotrzebowanie rynku - widocznie takie zapotrzebowanie było skoro powstał E-System. Pamiętaj też, że po za E-3 Olek nie pretenduje do miany systemu profesjonalnego. Natomiast w fotografii amatorskiej - szczególnie po przesiadce z ultrazoom'u sprawdza się znakomicie. Co do jakości zdjęć to zawsze jej ocena będzie subiektywna :) podobnie jak kwestia ergonomii czy też szeroko pojętej "prostoty" obsługi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. co do E-3 z wizjerem wielkości wizjera w D40 na którym niestety kadrować sie nie da, określenie PRO jest chyba troszkę na wyrost, jak na mój całkowicie subiektywny gust.

    OdpowiedzUsuń