Od kilku dni w "mojej" firmie panuje iście peerelowska mania malowania trawy na zielono... Panikę spowodowała "niezapowiedziana" kontrola centrali. Tiaaa wiem, że starszym czytelnikom taki wstęp kojarzy się jednoznacznie z filami Barei i jak najbardziej skojarzenie to jest poprawne.
W oparach absurdu "wierchuszka" zapomniała, że jako sklep "żyjemy" z klienta. W praktyce przez ostatni tydzień praktycznie ciągle sprzątaliśmy, chowaliśmy kabelki i zabezpieczaliśmy gniazda elektryczne, bo przecież "biedny" klient mógłby przez przypadek włożyć palce zamiast wtyczki... O ostrzach w blenderach i poziomowaniu lodówek nawet nie będę wspominał... Uwierzcie, że obsługa klientów w tych dniach była zdecydowanie najmniej istotna. Wszystko dla bezpieczeństwa klienta - w dniu dzisiejszym absurd przeszedł granice - kierownictwo nakazało schowanie na magazyn nożyczek (normalnie leżą w zamkniętych na klucze szufladach pod pulpitami), bo jako ostre narzędzia zagrażają bezpieczeństwu klienta na sklepie...
Drodzy klienci sklepów sieciowych różnych marek - uwierzcie w naszych sklepach może nie jest tanio ale naaaaapewno bezpiecznie. W sumie pozostało jeszcze zdemontować klamki z drzwi i przed wejściem rozdawać pewne fartuchy z trochę dłuższymi rękawami, a klienci poczują się jak obsługa... w oparach absurdu i w domu wariatów.
Heh, paranoja. Zgodzę się z Tobą. Idąc do sklepu z elektroniką nigdy jeszcze nie natrafiłem na bezpieczeństwo... Może jak wchodzę do Saturna to niech wyłączają laptopy, bo ekrany które będą mi świecić po "ślepiach" mogą mi popsuć wzrok (:D)...
OdpowiedzUsuńA tak szczerze to nożyczki w sklepie RTV&AGD, które leżały by na wierzchu widziałem, hm... tylko z jeden raz (?) ... No cóż - jak napisałem wcześniej: paranoja.
Ja naprawdę tego nie zmyśliłem - żyjemy w XXI wieku w kraju podobno kapitalistycznym ale jak widać S. Bareja nadal miałby o czym filmy kręcić...
OdpowiedzUsuń